Urodziłem się w 1956 roku we Wrocławiu. Gdy miałem kilka lat, rodzice przeprowadzili się do Tarnowa. Tu chodziłem do szkoły podstawowej oraz do III Liceum Ogólnokształcącego.
Po maturze, za namowa nauczycielki biologii, rozpocząłem studia w Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi.

Staż podyplomowy odbyłem w Szpitalu Wojskowym w Krakowie. Po stażu zostałem skierowany do pracy w jednostce wojskowej w Stężycy k/Dęblina. W wojskowym Szpitalu Lotniczym w Dęblinie na oddziale wewnętrznym robiłem specjalizację z interny.
Nie należałem do PZPR. W tym czasie byłem kilkakrotnie przesłuchiwany przez Kontrwywiad Wojskowy z powodu otwartego przyznawania się do wiary katolickiej i uczęszczania do kościoła.

Po zdaniu z wyróżnieniem egzaminu specjalizacyjnego, dzięki osobistej życzliwości Szefa Służby Zdrowia Okręgu (Warszawski Okręg Wojskowy) zostałem skierowany do dalszej pracy w Wojskowym Szpitalu Uzdrowiskowym w Krynicy na oddziale diabetologicznym. Tam kontynuowałem specjalizację II stopnia z chorób wewnętrznych. Awansowałem na stopień kapitana. Około dwa lata później ponownie zaczęły się rozmowy z oficerem KW oraz sugestie, że nie powinienem chodzić do kościoła. Ponieważ nie poddawałem się naciskom, wystawiano mi opinię oficera podważającego zasady ustroju socjalistycznego i godzącego w sojusze (Układ Warszawski).
W tym okresie rozpocząłem też pisanie pracy doktorskiej pod kierunkiem promotora z Kliniki Chorób Zakaźnych w Centralnym Szpitalu Klinicznym Wojskowej Akademii Medycznej w Warszawie.

W roku 1989 środowiska opozycyjne zaproponowały mi kandydowanie na Przewodniczącego Komitetu Obywatelskiego Solidarność. Obawiałem się nieco tej propozycji, gdyż właśnie w tym roku miałem zdawać egzamin specjalizacyjny II stopnia z chorób wewnętrznych w CSK WAM w Warszawie, a przecież ówcześni profesorowie, którzy mieli mnie egzaminować – byli członkami PZPR. Także w wojskowym szpitalu w Warszawie miałem wkrótce bronić swojej pracy doktorskiej. Zaangażowanie w działalność opozycyjną mogło przekreślić szansę na dalsze kształcenie. Mimo to zdecydowałem się nie odmawiać i pojawiłem się w mundurze na zebraniu założycielskim KO Solidarność. Mając pozytywną opinię w środowisku, uzyskałem poparcie ok. 75% zgromadzonych i zostałem wybrany Przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego Solidarność w Krynicy. W ówczesnej wojskowej gazecie codziennej („Żołnierz Wolności”) ukazał się wkrótce szykanujący mnie artykuł z zarzutami, iż pragnę podważać zasady bezpieczeństwa gwarantowane przez Układ Warszawski.

W „Dzienniku Polskim” napisano: „W Krynicy sensacja – kapitan LWP przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego Solidarność”.

Jak się okazało – nie miało to wpływu na ocenę egzaminu specjalizacyjnego. Otrzymałem stopień bardzo dobry, a kilka miesięcy później obroniłem pracę doktorską.

Zbliżały się wybory samorządowe. KO Solidarność wystawił swoich kandydatów i wprowadził największą ilość osób do Rady Gminy Uzdrowiskowej Krynica. Zostałem jej przewodniczącym.

W roku awansowym (przewidzianym na stopień majora) – nasiliły się szykany. Według utartego szablonu (wypróbowanego w stosunku do innego lekarza wojskowego w Krynicy) miał zostać wysłany formalnie wniosek awansowy, a później oficera wzywano „na dywanik” do przełożonego i pod jakimkolwiek pretekstem wymierzano karę dyscyplinarną. Skutkowało to równocześnie wycofaniem wniosku awansowego (oficer karany nie mógł być w tym roku awansowany). Po wysłaniu wniosku awansowego zostałem poinformowany, że po powrocie zastępcy komendanta d/s lecznictwa z krótkiego urlopu będę wezwany na rozmowę służbową do Komendanta szpitala. Rozmowa miała się odbyć w poniedziałek, a w sobotę poprzedzającą uległem wypadkowi na nartach, doznając złamania kręgosłupa. Jako chory, nie mogłem się stawić na wezwanie i nie mogłem być ukarany, w związku z czym wniosek awansowy na majora pozostał w mocy.
Przez wiele miesięcy leczyłem się, przebywając na zwolnieniu lekarskim.
Złożyłem mandat radnego.
Po zakończeniu leczenia ubiegałem się o zwolnienie z zawodowej służby wojskowej.
Przeniosłem się do Tarnowa i podjąłem pracę na oddziale zakaźnym w szpitalu w Dąbrowie Tarnowskiej jako asystent. Zdecydowałem się rozpocząć specjalizację z chorób zakaźnych. Egzamin zdałem z wyróżnieniem. W późniejszym czasie zostałem zastępcą ordynatora oddziału, a od roku 2000 – ordynatorem Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego.

Jeszcze w czasie pobytu w Krynicy przyjąłem od biskupa Józefa Życińskiego zaproszenie do uczestnictwa w pracy Diecezjalnej Rady Świeckich w Tarnowie. Po przeniesieniu do Tarnowa przyjąłem kolejną propozycję biskupa Życińskiego i zostałem Komendantem Tarnowskiego Oddziału Maltańskiej Służby Medycznej. Współpracowałem z oddziałem niemieckim Malteser Hilfdienst z Trewiru. Wspólnie zabezpieczaliśmy m.in. Pieszą Pielgrzymkę Tarnowską. Organizowałem szkolenia, spotkania grupy młodzieży. Pod kierownictwem Komendanta Głównego w Krakowie wraz z grupą swoich podopiecznych wziąłem udział w zabezpieczeniu uroczystości w Watykanie z okazji roku jubileuszowego 2000, a także w zabezpieczaniu Festiwalu Karnawałowego w Kolonii.

W chwili obecnej pracuję jako Kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Szpitalu ZOZ w Dąbrowie Tarnowskiej.

Ponieważ w przewlekłych chorobach tzw. „medycyna naprawcza” wpływa na zdrowie pacjenta zaledwie w 10%, a tryb życia, jaki pacjent prowadzi, sposób dbania o własne zdrowie, ma na to zdrowie wpływ aż w 56%, zainteresowałem się medycyną naturalną, którą w praktyce lekarskiej staram się umiejętnie łączyć z medycyną konwencjonalną.